Jeszcze noce
Porudziało lato, stygną namiętności,
miłość mierzy w lustrze spłowiałą jesionkę,
jeszcze noc szelestem tafty nas uwodzi,
miesza w żyłach burgund, gdy sierpniowe słońce
dopala ognisko, między snem a świtem,
drżących od rozkoszy, wczorajszych uniesień,
zamglonych tumani – umie jednak milczeć.
Przemija po cichu, co noc znacząc jesień...
Zabłyśnie, by zgasnąć, jeszcze raz się przyśnić,
dnie obsypać złotem, jak krzew śnieguliczki.
Wypalone serce nie zdoła zaiskrzyć
i wciąż się podrywa choć się żegnaliśmy.
Spopielałe lato, ostudzona miłość,
życie nie do pary, listy do jesieni,
odejdą na zawsze chociaż nie przeminą.
Czujesz zimne noce? Wchodzą już do sieni.
aranek
Fajnie Teresko. Refleksyjnie o przemijaniu pisać trzeba umieć, bo tyle już raz "to było", że po prostu piekielnie trudno sprawić by liryk nie spełzł w banał, wierszyk... Tobie się udało uniknąć mielizn. Czytałem z przyjemnością. Pozdrawiam Cię Teresko serdecznie. :)
OdpowiedzUsuńKorekta: w wyrazie "razy" zabrakło "y". :)
OdpowiedzUsuńWiem Arku że to temat taki stary jak świat i oklepany jak kotlet schabowy, jednak kiedy zaczyna zaglądać w okno to trzeba ugryźć - może się wyniesie. To taka chwila słabości w opustoszałym gnieździe więc jak to mówią i piszą na jednym z portali - sercem pisany a może nawet kroplą burgunda. Pewnie nie raz jeszcze powróci ale będę miała z tyłu głowy Twoją przestrogę, bo Wiesz, nawet się nie zastanawiałam - zawsze kiedy temat nas dotyczy osobiście to wydaje się wyjątkowy he he . Dziękuję Arku nie przestając powtarzać, że wszystkie Twoje uwagi są dla mnie bardzo cenne - nawet gdybyś wprost skrytykował:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie :)