nutki

nutki

poniedziałek, 7 października 2024

TRZEJ KRÓLOWIE wakacji

 



Król Amor

Wierzycie w znaki? Nie chodzi o drogowe, lecz przekazywane przez pokolenia np. rozsypana sól, pająk, buty na stole czyli po prostu: kłótnia, pech, nieszczęście, inaczej mówiąc fatum. Jeśli wierzycie to polecam książkę, która udowodniła mi, że nie ma żadnych znaków, że wszystko co się dzieje, to dzieje się z naszej woli, w głowie a czasem w sercu. W połowie lata, kiedy to postanowiłam wyruszyć na wakacje, przybył do mnie zupełnie niespodziewanie Amor! Ciekawie brzmi? A, będzie jeszcze ciekawiej, bo nie dość że Amor to na nazwisko miał Fati. „ Amor Fati” w czarnym garniturku, zakręcony czerwoną spiralą, kokieteryjny nieco, rozczulający bardzo, momentami magiczny i romantyczny – sypał życiowymi prawdami, to z jednego, to z drugiego rękawa i zajął mi niemal wszystkie wieczory, a kiedy powiedział „ co ma być to będzie, ze mną czy be ze mnie”, zrozumiałam, że czas wziąć głębszy oddech bo szykuje się do odlotu i odleciał: „podszedł do okna otworzył je szeroko i skoczył” Pomyślałam, to jest znak – jaskółki odleciały, zima będzie szybka i mroźna ale dlaczego „Fati”? To, zachowam dla siebie, zachęcając Was moi drodzy do własnego wyjaśnienia zagadki współczesnego Króla „real liryki” ( mam patent na to słowo) – nie pomyliłam się – lepiej ująć nie mogłam. Polecam zatem książkę pt. „Amor Fati” – Jerzy Jakub Wieczorek.

***

(aranek)





Król Karykatur

Zrobiło się smutno i pusto, morze łez, pojechałam wylać do morza, zatem sopockie molo! Uginało się od tłumów wczasowiczów, złote piaski plaży opanowały moje ciało od małego paluszka lewej stopy, do ostatniego włoska, panowało totalne bezkrólewie… Wybrałam się na spacer, po słynnym i niezawodnym Monciaku w poszukiwaniu czegoś co mnie zaskoczy, ucieszy, zdejmie maseczkę leniwej nudy. Nie trzeba było długo szukać… Wiadomo, że tu można spotkać pana w niebieskiej czapeczce siedzącego na małym stołeczku pod drzewem i rysującego karykatury. Wiem, bo mam już cztery spośród, jedenastu wydanych albumów, ale tym razem jest smakowity kąsek – w sam raz na letnią satyrę otaczającej nas rzeczywistości. Tym razem są „ Grube ryby” – nic dodać nic ująć, tylko otworzyć książkę pełną błyskotliwego dowcipu pana Krzysztofa Daukszewicza i grafiki, Pana Lesława Kuczerskiego. Tytuł, adekwatny do zawartości Albumu w przepysznym wydaniu - jest bowiem spektakularnym akwarium„ rekinów ” politycznych (i nie tylko) w ich karykaturalnych odsłonach. Cóż mogę powiedzieć. Dodam że Pan Lesław Kuczerski Z okazji, nie odbycia się wystawy prac w Dworku Sierakowskich został uhonorowany i udekorowany przez przyjaciela Artystę Per Oscar Gustav Dahlberg złotym medalem z napisem „ Król Karykatur”. Z pełnym szacunkiem i uznaniem gratuluję oraz popieram nominację w nadziei, że niebawem galerie w kraju i poza granicami, będą zabiegać o ekspozycje w/wym. Polecam także „ Grube ryby „ w wydaniu albumowym – Lesław Kuczerski i Krzysztof Daukszewicz.


***

(aranek)




Król Piór

Zostawiłam za sobą złote piaski Bałtyku usłane małżami oraz raj karykatur z sympatycznym królem, udając się na pojezierze mazurskie, gdzie ptaki powoli, zbierały się do odlotu. W powietrzu nadal panował upał ale fruwało mnóstwo przeróżnych piórek. Nie zbieram od czasu jak kiedyś okazało się, że w niektórych mieszkają pchełki. Pewnego dnia kiedy, już zapinałam plecak, uległam pokusie i weszłam w posiadanie tylu piórek, że można by z nich kołderkę piórkową. Przeglądałam jedno, po drugim myśląc że trzeba być nie lada ptakiem żeby tyle uskładać. Miały wiele barw, rozmiarów i były nieźle naostrzone, wręcz wycyzelowane. To, nie przypadek, że trafiły do mnie, przez grzeczność pewnej miłej Zuzi właśnie teraz, kiedy w sercu jeszcze tyle ciepłych i śpiewnych, wspomnień z gościnnych stron. Sfrunęły do mnie wszystkie naraz w leciutkiej jak piórko paczuszce z wizerunkiem sympatycznego osobnika z piórkiem na czole, aż odruchowo dmuchnęłam, ale nie, nie odleciało, tak samo jak te w środku – jedno po drugim zapadały w serce i pamięć i nie wiem skąd ale wszystkie tam w środku nabierały wagi, a niektóre nawet ciężaru. Tak „Pan piórko urodził się ptakiem”, który wznosząc się na wyżyny rozdaje swoje piórka i jeśli odleci w cieplejsze strony to tylko po to żeby mu odrosły nowe… Myślę, że dzięki tej lekkości i mnogości książka jest prawdziwym kompendium wiedzy o doznaniach, obawach i odkryciach współczesnego człowieka.

Autorowi gratuluję książki i gorąco polecam „ Piórkiem” Adam Gwara


No to lecę, jeno zabacyć scyty i wrocom - Hej!



(aranek)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz