Łaska pańska
Przybył z Krakowa dudziarz Jędrek
z marzeniem - będę dyrygentem.
Nikt go nie słuchał,
a on w kij dmuchał,
aż awansował - zasiadł za bębnem.
Droga nutowa... chociaż blefował,
lecz poświęcenia nie żałował.
Czas aberracji,
improwizacji,
szybkim awansem zaowocował.
Dostał orkiestrę, instrumenty
dyrygent musi być nadęty!
W sam raz... akurat,
niezły figurant!
Orzekła rada "wszystkich świętych".
Przydział; długopis i garniturki
(oj tam, że uzbrojone w sznurki).
strojny przed lustrem
- to będzie sukces!
Masz słuchać, płynąć - trzymać się burty.
Tak, to wlazł Jędrek na piedestał
i dyrygował prawem maestra
w ciemno cholera,
słuchał suflera
nie pomiarkował że... Stop orkiestra!
Wali batutą - No! Co jest grane?
Z rękawów sznurki poplątane,
snują się smętnie,
więc zwija skrzętnie.
Jeszcze pokażę, kto tu jest panem!
Z błyskiem fantazji iście ułańskiej:
Yess! Znany sposób łaski pańskiej:
Bierz konia pstrego,
dudy na niego,
To, nie Titanic, jeszcze potańczę...
🐇
Na pożegnanie
wylewał żale
(i tu się wzruszę)
wyjął paluszek,
na chwilę ożył
i
pogroził.
☝
aranek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz