https://www.tapeciarnia.pl/t
Kasztanek
Rozpętała się burza kasztanowym gradem.
Feerycznie w rudość wzięta, zapadam się w jesień...
A, tu nagle z pamięci wyskoczył „Kasztanek” !
Wszyscy święci płakali, kiedy tamten wrzesień
w opowieściach matczynych, powracał konikiem
rozbrykanym źrebięco, przy dorodnej klaczy.
Stajnia dumna ze stada w całej okolicy
znana, choć zatroskana, toż idą złe czasy …
Zajechali podwórce…
– Szchneller von zu Hause!
Ustawili w szeregu
– wyprowadzać konie!
Spłoszone, rozbiegane okładali batem,
Wyszła Gniada z Kasztankiem, dziadek ruszył do niej,
a ona, kopytami na oprawców staje
(nie tak łatwo, ujarzmić rozsierdzoną klaczkę).
– „Polska świnio” (wrzeszczeli)
– na konia ? No właśnie !
Jeden dostał z kopyta, aż miał w pysku pianę…
Zaprzęgali rasowe do ciężarnych wozów,
ostatnim tchnieniem dziadek poprosił - Kasztanek.
Odpływali wtuleni w srebro rannej rosy.
Opowieści matczyne, jak skrwawione róże
rozdaję kasztanami, słysząc tętent kopyt,
pod starym kasztanowcem, co wyrósł przy murze,
otulam te najmniejsze, patrząc Gniadej w oczy.
aranek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz