nutki

nutki

poniedziałek, 24 lutego 2020

Nic



Nic

Na naszych oczach świat zmienia skale,
kreśląc kolejny obłędny szkic,
gdzie wzrok nie sięga i jeszcze dalej,
rwie złote runo jak gdyby nic...

Punkt odniesienia - ciąg zer z zaimkiem,
wielce liczebnych, to wzmaga blichtr;
liczy się ilość, ta za przecinkiem,
wzmaga się wartość wielkiego NIC.

Kicz rośnie w siłę, knuje, rozważa,
wieczną zagadką  blefuje Sfinks,
i choć "dwa razy nic się nie zdarza",
to wciąż przybywa kolejne nic.

Nie ma nic, za nic - w sercu uwiera,
obok trzynastki, pokładny kwit,
przeliczasz zera - jak tu umierać?
Ten fart od losu - kolejny pic.

Jest coś za friko?
- uśmiech najszczerszy,
jest dzióbek w szpic i zupa nic.
dorzucam amatorski wierszyk,
z listkiem pokrzywy, lepszym niż rydz.

(aranek)




(aranek)




środa, 19 lutego 2020

Pajace



Błazen pełzający Grinning Facepaint Pixabay com



Pajace

Musnęłam piórko sennych łapaczy,
licząc owieczki czasoprzestrzenne
w miękkość marzenia wpadły pajace,
każdy z biletem na przedstawienie:
"Liczenie owiec" - scena to dziwna,
aktorzy w przeraźliwych maskach, 
stara koncepcja zionie stęchlizną
konwencją molowego płaszcza.  

Trwa maszkarada - idą pajace,
koszmarny kondukt, kropi deszczułek,
na oślep - non respiciens ad faciem,
na kogo spadnie, ten ciągnie sznurek.
Jęczenie owiec pobrzmiewa w transie,
sypią się wióry, strzygą owieczki,
w kąciku drewniak - oj mały znam cię!
(sprytnie pociąga cienkie sznureczki).

Rytmem raz dwa trzy kołysze scenę,
"milczenie owiec" gorszego sortu,
czasoprzestrzennym lecą tunelem,
lądują w pudle zdeptanych klocków.
Ściema to straszna ( cierpliwość tracę),
budzę się z krzykiem - drewniana sekta!
Równo pod sznurek klaszczą pajace 
a na mównicy tkwi marionetka.

Z koszmarnych rojeń można się zbudzić,
nucić piosenkę albo i dwie,
pozrywać sznurki i wyjść do ludzi,
z błędnych wyborów, już raczej nie...

(aranek)










piątek, 7 lutego 2020

Uległość

Marc Chagall - "Handlarz bydła " 1912


Uległość

Wóz drewniany skrzypi, terkoczą obręcze,
rytmem końskich kopyt grzechocze chomąto,
tak cicho, bezpiecznie śpi w brzuchu źrebiątko,
tak głośno łomocze przerażone serce.

Przyczajony fiolet zamalował jutro,
bo jutra nie będzie - zsinieje nim zniknie,
wypłynie czerwiennie bezimienne życie,
pokornie wygięte - krwawą egzekucją.

Na ostrym zakręcie, łzy opadną w ciemno,
poddańcza uleglość łka udręką przeczuć:
Zawloką o świcie na rzeź niebosiężną,

mdły zapach nasiąknie rękojeść sztyletu.
Krwiożerczy proceder tłumaczony sensem,
drogi przeznaczenia spójnej z człowieczeństwem ...

(aranek)


Zaczarowana



Zaczarowana kałuża

Nagły deszcz rozlał strugę wspomnień,
pigmenty nieba tchnął w kałuże,
jedna chlapnęła
- pamiętasz o mnie?
I nie musiałam czekać dłużej;
Otwarla się lustrzana brama,
a nad nią pochyliły drzewa
i już nie byłam taka sama,
świt się rumienił i dojrzewał...

Przeszłam na drugą stronę lustra,
poprzez kałuży mętną wodę,
z podziwem rozchyliłam usta,
- a co ujrzałam?
To nie powiem...

Wrócę tu jeszcze jutro rano,
każdy ma swoją tylko nie wie,
własną kałużę zaczarowaną,
- śmiało! Poczujesz się jak w niebie...


(aranek)