Sfrunęła łabędziami w środek lustra wody. Lekka, jak piórko ptaka, zawoalowana.
Szron zamglony, malował od wczesnego rana,
chcąc ożywić zimowe, pośpieszne zachody.
Akurat o wieczorze, wędrowalam brzegiem, usłyszałam wołanie z szelestnej wikliny; Mój kochany Zeusek! Nikły kształt dziewczyny, pomknął na skrzydłach wiatru wraz z kosmatym cieniem.
Cień, zaczaił się w trzcinach, ach, pobiegła za nim. W oddali trzask, błaganie... Trudno, przeznaczenie. To, ty Ledo? Zaczekaj, nie daj się omamić!
Wtem jazgot i prychanie... Ptaki ponad ziemię. Zeus! To, Leda krzyczy... Odmową go drażni. Skąd, w wodzie dwa zachwyty? Kto, snuł nitkę baśni?
aranek
Uważny czytelniku, puenta uprzejmie prosi, niech zaraz się zgłosi, kto sonecik przeczyta, i grzecznie odpowie, dlaczego wyjaśni, kto utkał osnowę, tej współczesnej baśni? Autorka zapisała, zjawiskowe zdarzenie. Baśń tkali aktorzy, na zimowej scenie, szczególnie jeden, który? został bohaterem, boskiej awantury…