Lecą żurawie
wiruje srebrne piórko
nad ojcowizną.
Po nitce do gwiazd (Mazurskiej rodzinie )
Zaraz przeminie ten łopuch przy drodze,
zdeptany butem nieumyślnej chwili,
jak smutny bociek co ścieżkę pomylił,
przy autostradzie stał na jednej nodze.
W otwartych oknach pobielanej chaty,
trwa stół gościnny zawsze z pełną miską.
W zapachu chleba gaśnie palenisko,
na ławie mruczy kocur myszowaty.
Na szczycie domu, staruszek odgromnik
w świerkowe igły nawleka nić czasu,
długą, serdeczną, przez drogę wzdłuż lasu
w stęsknionych sercach, wyszywając wzorki.
Znikają miejsca, ukochane słowa,
świerszcze po świerszczach będą ciągnąć smyki,
wplatając dźwięki najczulszej muzyki
w wiecznej kapsule, chcąc skarby lokować.
Dołączą do nich; Ciepło paleniska,
gwiazdy nad domem, gdy życie się śniło,
plecy zgarbione i matczyną miłość,
krzyżyk na chlebie, żal co łzy wyciska.
plecy zgarbione i matczyną miłość,
krzyżyk na chlebie, żal co łzy wyciska.
Opłynie wszechświat czasu i przestrzeni,
żeby rozsypać w nim nuty znajome
na gwiazdach, które mrugały nad domem,
zasiewać piękno złotym ziarnem mienić...
(aranek)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz